sobota, 4 kwietnia 2015

Singapur w 3 dni, czyli co warto zobaczyć.

Osoby przyjeżdżające do Singapuru z nadzieją odwiedzenia wielu zabytkowych miejsc, mogą niestety poczuć się rozczarowane, gdyż to wielokulturowe miasto-państwo w obecnej postaci kształtowało się tak naprawdę w ciągu ostatnich 200 lat. Najwięcej historycznych budynków w Singapurze wiąże się z czasem kolonialnym, ale przez wielokrotne ich odrestaurowywanie, tak naprawdę pozostają one w cieniu ogromnych drapaczy chmur.

W ostatnim wpisie pokazywałam Wam Singapur nocą, bo uważam, że ta pora dodaje mu jeszcze więcej uroku. Dobrym pomysłem jest odwiedzenie niektórych miejsc po zmroku, bo nie dość, że Miasto Lwa należy do bezpiecznych miejsc, to oświetlenie i iluminacje naprawdę robią wrażenie.

W tym wpisie chciałabym Was wziąć jednak na spacer po Singapurze, podczas którego pokażę Wam miejsca warte odwiedzenia podczas krótkiej wizyty.


Yueh Hai Chang Temple to jedna z chińskich świątyń, która znajduje się w biznesowej dzielnicy Raffles Place. Jest idealnym przykładem na to jak tradycyjna architektura łączny się z nowoczesną. Powiem szczerze, że świątynie w gąszczu drapaczy chmur to naprawdę ciekawe połączenie.



W dzielnicy Chinatown na skrzyżowaniu Pagoda Street z South Bridge Road, znajduje się najstarsza hinduska świątynia o nazwie Śri Mariammam. Charakteryzuje się kolorystyką i bogatymi dekoracjami. 


Śri Mariamman jest zachowana w stylu drawidian typowym dla południowych Indii. Charakteryzuje się specyficznym kształtem piramid.




W Azji trafiliśmy akurat na Chiński Nowy Rok, co wiązało się z udekorowanymi ulicami.


Państwo kar. 1400 zł za jedzenie lub picie w środkach komunikacji miejskiej. Smacznego! : )




W Little India zjedliśmy pyszny obiad w typowym barze. To właśnie tam skosztowałam najlepszego chlebka Naan, którego smak pamiętam do dziś.


Orchard Road to mekka wielbicieli zakupów. Sklepy wszystkich możliwych marek, domy handlowe, kawiarnie. Potrzebny tylko portfel pełen dolarów i można szaleć!


Okolice hotelu Marina Bay Sands.


Przy hotelu Marina Bay Sands znajduje się także centrum handlowe ze sklepami światowych projektantów. Co ciekawe, przez dolne piętro przepływa sztuczna rzeka, możemy wypożyczyć łódkę i cieszyć się kolejną atrakcją!




Gardens by the Bay to kompleks, którego główną atrakcją są futurystyczne Supertrees wybrane w 2012 jako najlepszy budynek w świata. Co ciekawe, te drzewa rodem z filmu science fiction mają również ekologiczne zadanie, gdyż dostarczają deszczówkę do całego parku, ale również dostarczają i przetwarzają energię słoneczną wykorzystywaną chociażby do pokazów świetlnych, które odbywają się o 21:30. Widowisko muzyczno-świetlne naprawdę robi wrażenie i potrafi mocno wzruszyć.


Widok od strony ogrodów na hotel Marina Bay Sands i Singapore Flyer, czyli singapurski diabelski młyn.


Na koniec zdjęcie ze spotkania z Basilem, rodowitym Singapurczykiem, a jednocześnie moim bardzo dobrym kolegą. Nie widzieliśmy się blisko 6 lat, więc tematów do rozmów nie było końca.

Singapur, choć bardzo nowoczesny, naprawdę potrafi zachwycić i zadziwić. Mam wrażenie, że to taki przedsionek Azji, miejsce, w którym można się na nią przygotować. Momentami jest europejsko, czasami bardziej egzotycznie. Do Sinagpuru jednak warto jechać i z chęcią zrobiłabym to ponownie.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że to świetna podróż, a Singapur wydaje mi się być naprawdę interesujący. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej na jego temat lub sprawdzić, gdzie w ogóle leży, to powinny zainteresować Was informacje na stronie https://relaksuj.pl/gdzie-lezy-singapur-mapa-kontynent-i-atrakcje/ . Myślę, że każdy chętnie skorzysta!

    OdpowiedzUsuń