Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Koh Samui. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Koh Samui. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 kwietnia 2014

Sticky rice na plaży?!

Jeśli wybraliśmy Koh Samui jako naszą wakacyjną destynację to prawdopodobnie:  
  • szukaliśmy ładnych plaż   
  • chcieliśmy potraktować wyspę jako bazę wypadową na inne wysepki   
  •  szukaliśmy spokoju


Dzisiaj będzie o plażach, ale tylko o trzech, bo te mieliśmy okazję odwiedzić. Odpuściliśmy sobie Chaweng, czyli tę największą, a to ze względu na ciszę, której szukaliśmy.






1)  Lamai

To był nasz pierwszy przystanek na Koh Samui. Plaża znajduje się południowo-wschodnim krańcu wyspy i równolegle do niej ciągnie się ulica, gdzie wyrosły hotele, restauracje i sklepiki. Choć życie tam kwitnie to na plaży nie musimy spodziewać się tłumów jak w Kołobrzegu : ). Nie trzeba się również przejmować zapleczem gastronomicznym, bo w okolicy możemy znaleźć naprawdę wiele knajpek, które serwują pyszne jedzenie. Łatwo także złapać tuk-tuka lub taksówkę, choć transport na wyspie nie jest tak tani jak na lądzie.




2)   Silver Beach

Plaża znajduje się zaledwie kilka kilometrów od Lamai i warto się na nią wybrać, gdyż zatoczka jest naprawdę urocza. Stoisko z masażami, jedna restauracja, jeden hotel, czyli spokój.



3)  Bo Phut


Przyszła kolej na plażę Bo Phut, która znajduje się na północy wyspy. 
Niestety wspomnień z tamtego miejsca mam niewiele, a jedyne co pamiętam to wizyty w szpitalu i okropną chorobę, która mnie zmogła. Plaża spokojniejsza niż Lamai, ale w okolicach też nie nastawiajmy się na znalezienie wielu punktów gastronomicznych. Ratunkiem był cudowny pan, który codziennie przypływał na łódce z kurczakami satay ( szaszłyki z kurczaka w przyprawach, a charakterystyczną jest sos z orzeszków ziemnych ), sticky rice, krewetkami czy świeżymi ananasami. Można było się rozpłynąć! Swoją drogą polecam Wam tajskie danie jakim jest sticky rice, czyli rodzaj klejącego się ryżu, do którego dodajemy mleczko kokosowe i świeże mango. Niebo w gębie!






piątek, 4 kwietnia 2014

Ang Thong National Marine Park, czyli miejsce, które trzeba odwiedzić...


Znacie to uczucie kiedy marzycie o odwiedzeniu pewnego miejsca oglądając jego zdjęcia w sieci? Tak właśnie było z Ang Thong National Marine Park. Fotki, które znalazłam w Internecie były tak nierealnie piękne, że aż bałam się rozczarowania.

Ang Thong National Marine Park składa się z ponad 40 małych i niezamieszkałych wysepek, które wynurzają się z błękitu morza. Będąc na Koh Samui trzeba odwiedzić to miejsce, bo jest naprawdę tego warte.



Najbardziej znaną wysepką jest Koh Mae, gdzie możemy znaleźć Szmaragdowe Jezioro. Wycieczki organizowane są przez różne biura, ale warto zaznaczyć, że do parku mają wstęp tylko te, które posiadają potrzebną licencję. Naszą wycieczkę kupiliśmy w Informacji Turystycznej w okolicach plaży Lamai. Biura oferują różne ceny, ale warto się targować, bo potrafią znacząco obniżyć koszt takiej wyprawy. W cenie mamy odbiór z hotelu, dowóz do portu, przeprawę (około 2 h) do wysepek, śniadanie (z racji godzin porannych) i obiad. Niektóre opcje zawierają również wycieczkę na kajakach, ale my z tego zrezygnowaliśmy .



Na jednej z wysepek znajduje się punkt widokowy, z którego są robione wszystkie zdjęcia, jakie możemy podziwiać w sieci. Warto zaznaczyć, że powinniśmy mieć odpowiednie obuwie. Żeby wejść do góry musimy się sporo wspinać, co nie jest łatwe. Po drodze zmagamy się z konarami, stromymi zboczami i skałkami. Do dyspozycji są liny, które trochę ułatwiają zadanie. Udało mi się dotrzeć na górę w japonkach, ale szczerze tego odradzam. Lepiej nie kusić losu : ).





Jedynym minusem tej wycieczki jest spora liczba turystów w każdym z odwiedzanych miejsc.

Powrotnej drogi nie wspominam dobrze, bo zaczęła rozkładać mnie choroba, ale to już osobna historia…

niedziela, 30 marca 2014

Koh Samui wita!


Plany,plany...


Planując wyjazd do Tajlandii, od początku wiedzieliśmy, że chcemy połączyć zwiedzanie z wypoczynkiem. W ten sposób zdecydowaliśmy się podzielić nasze wakacje na dwie części: kilka dni w Bangkoku i okolicach, a następnie wypoczynek na jednej z wysp. Z racji tego, że Azję odwiedziliśmy w sierpniu, czyli w czasie pory deszczowej, wybraliśmy Koh Samui jako naszą wakacyjną destynację. Warto zaznaczyć, że pora deszczowa przebiega tam dość łagodnie, co miało wpływ na nasz wybór. Deszcz padał tylko w nocy, co dawało trochę orzeźwienia. W Bangkoku dwa razy spotkaliśmy się z oberwaniem chmury, które później przerodziło się w słońce. Nie ma się czego bać!


Wyspa kokosowych drzew?


Koh Samui to trzecia co do wielkości wyspa Tajlandii, która znajduje się w południowej części Zatoki Tajlandzkiej. Nazywana jest ‘’wyspą kokosowych drzew’’, które możemy spotkać na każdym kroku. Miejsce przyciąga wielu turystów ze względu na piękne plaże i małe zatoczki. My zdecydowaliśmy się na pobyt w dwóch miejscach: przy plaży Lamai, a następnie przenieśliśmy się na plażę o nazwie Bo Phut. Największą i najbardziej popularną plażą jest Chaweng, ale my zrezygnowaliśmy z niej, chcąc cieszyć się większym spokojem.


 

Jak się dostać na wyspę, gdzie kokosów masa? 


Są przynajmniej cztery opcje w zależności od możliwości finansowych i preferencji podróżniczych.


Linie Bangkok Airways na trasie Bangkok-Koh Samui

      Można lecieć z głównego lotniska w Bangkoku (Suvarnabhumi) liniami Bangkok Airways i po godzinie znaleźć się na lotnisku ( pięknym i niepowtarzalnym!!) na Koh Samui. Jest to opcja wygodniejsza, szybsza, ale też droższa. W zależności od sezonu ceny za bilet w jedną stronę wahają się od 300 do 500zł. My skorzystaliśmy z tej wersji w drodze powrotnej, gdyż  najbardziej nam pasowała do kolejnego lotu. Polecamy linie Bangkok Airways, bardzo dobra obsługa!


      Linie Air Asia wersja I

      Możemy skorzystać z linii lotniczych Air Asia (godne polecenia za swoje cudowne promocje!), które oferują zestaw lot+autobus+prom. Wybieramy lot na trasie Bangkok  (lotnisko Don Mueang) i lecimy do Nakhon Si Thammarat, a następnie mamy transfer autobusem do portu o nazwie Donsak Pier i dalej promem na wyspę. To tam zobaczyłam pierwszy raz delfiny na wolności, niesamowite przeżycie! Wszystko jest bardzo sprawnie zorganizowane. Po przylocie dostajemy naklejkę z logo Air Asia, następnie pracownicy lotniska kierują nas do podstawionego autobusu, którym przemieszczamy się do portu. Przeprawa promowa zajmuje około 1,5 h. Po dotarciu do portu na Koh Samui musimy sami zorganizować sobie dojazd do hotelu. My mieliśmy wcześniej zamówioną taksówkę, która nie przyjechała, więc musieliśmy radzić sobie w inny sposób. Taksówek przy porcie jednak było jak na lekarstwo, a kierowcy bardzo często żądali cen z kosmosu. Trzeba się targować!

Zestaw lot+autobus+prom to tak zwana opcja kombo, za którą płacimy w granicach 100-200zł w jedną stronę.





Linie Air Asia wersja II

      Kolejna opcja jest bardzo podobna do tej poprzedniej. Różnica polega na tym, że lecimy do miasta Surat Thani zamiast do Nakhon Si Thammarat. Cała przeprawa również organizowana jest w całości przez Air Asię. Żeby znaleźć taką opcję, należy wybrać na stronie ‘’Thailand-(Island and city tranfer)''. Ceny również oscylują w granicach 100-200 zł w zależności od daty.




Autobus/pociąg do Surat Thani + prom

      Ostatnia opcja wymaga od nas całkowitego zorganizowania sobie podróży. Jest to wariant dla tych, którzy mają mniej czasu i chcą zobaczyć coś po drodze. Możemy wybrać przejazd pociągiem lub autobusem z Bangkoku do Surat Thani i następnie przeprawa promowa na własną rękę. Trasa liczy około 650 km, więc musimy przeznaczyć na taką podróż o wiele więcej czasu. Dobrą opcją mogą okazać się pociągi/autobusy nocne.



      Koh Samui to idealne miejsce na wypoczynek, ale w okolicach nie brakuje także miejsc, które warto odwiedzić. O tym już wkrótce! Stay tuned!