Jadąc do Singapuru miałam trochę mieszane uczucia, bo ciągle zastanawiałam się jak taka miejska dżungla może zachwycać. To miasto - państwo kojarzyło mi się z nowoczesnością, wieżowcami, wysokim poziomem życia. Takie też jest. Przypomina trochę idealnie działający szwajcarski zegarek. Singapurska rzeczywistość to porządek, bardzo duże nakłady finansowe na edukację, technologię i służbę zdrowia. Warto wspomnieć, że gospodarka tego kraju jest jedną z najszybciej rozwijających się na świecie. W kwestii bezpieczeństwa muszę przyznać, że w środku nocy czułam się tam całkowicie pewnie, a mam wrażenie, że trzymając nawet plik gotówki na ulicy, nikt nie zwróciłby na to większej uwagi.
Dzisiaj chciałabym Was zabrać na nocny spacer po Singapurze, gdyż mam wrażenie, że właśnie wtedy zaczyna on żyć swoim życiem.
Tak wysoki poziom życia jest możliwy dzięki kontroli państwa nad obywatelami. Zabronione jest jedzenie i picie w środkach komunikacji. Za taką przyjemność trzeba liczyć się z mandatem w wysokości od 1000zł! Tępiony jest również wandalizm, co dziwić zupełnie nie powinno. Co więcej, jakiś czas temu była głośna sprawa w mediach o Niemcach, którzy namalowali graffiti w metrze i zostali skazani przez sąd na więzienie i karę chłosty. Wiele osób pewnie już też słyszało o sławnym zakazie posiadania i żucia gum. Również za to można liczyć się z zapłaceniem drogich mandatów, choć mój kolega pochodzący właśnie stamtąd przyznał, że ten zakaz nie jest aż tak drastycznie przestrzegany. Miłośników gum mogę jednak pocieszyć, że na każdym kroku można kupić inne pastylki, Mentosy, czy gumy rozpuszczalne.
Multikulti
Singapur jest bardzo multikulturowy, a jego językiem
urzędowym jest angielski. Na ulicach można zauważyć wiele nacji, choć trzeba
przyznać, że zdecydowaną większość stanowią Chińczycy. To państwo przyciąga
jednak wiele osób z zachodu, które osiedlają się tam na stałe.
Trzeba jednak dodać, że nie należy ono jednak do tanich miejsc i trzeba się z tym
liczyć. Noclegi, jedzenie, atrakcje turystyczne – wszystko jest drogie, więc
ceny mogą nas czasami przysporzyć o ból głowy.
Zielono mi
Tyle tytułem wstępu. Jedno jest pewne: ta miejska dżungla intryguje i nie można przejść obok niej obojętnie.
Z nieba mi spadłaś tym wpisem, bo właśnie przygotowuję się do wyjazdu. Czy możesz polecić jakiś nocleg w Mieście Lwa?
OdpowiedzUsuń