Jeśli wybraliśmy Koh
Samui jako naszą wakacyjną destynację to prawdopodobnie:
- szukaliśmy ładnych plaż
- chcieliśmy potraktować wyspę jako bazę wypadową na inne wysepki
- szukaliśmy spokoju
Dzisiaj będzie o plażach,
ale tylko o trzech, bo te mieliśmy okazję odwiedzić. Odpuściliśmy sobie
Chaweng, czyli tę największą, a to ze względu na ciszę, której szukaliśmy.
1) Lamai
To był nasz pierwszy
przystanek na Koh Samui. Plaża znajduje się południowo-wschodnim krańcu wyspy i
równolegle do niej ciągnie się ulica, gdzie wyrosły hotele, restauracje i
sklepiki. Choć życie tam kwitnie to na plaży nie musimy spodziewać się tłumów
jak w Kołobrzegu : ). Nie trzeba się również przejmować zapleczem
gastronomicznym, bo w okolicy możemy znaleźć naprawdę wiele knajpek, które serwują
pyszne jedzenie. Łatwo także złapać tuk-tuka lub taksówkę, choć transport na
wyspie nie jest tak tani jak na lądzie.
2) Silver Beach
Plaża znajduje się
zaledwie kilka kilometrów od Lamai i warto się na nią wybrać, gdyż zatoczka
jest naprawdę urocza. Stoisko z masażami, jedna restauracja, jeden hotel, czyli spokój.
3) Bo Phut
Przyszła kolej na plażę
Bo Phut, która znajduje się na północy wyspy.
Niestety wspomnień z tamtego
miejsca mam niewiele, a jedyne co pamiętam to wizyty w szpitalu i okropną
chorobę, która mnie zmogła. Plaża spokojniejsza niż Lamai, ale w okolicach też
nie nastawiajmy się na znalezienie wielu punktów gastronomicznych. Ratunkiem
był cudowny pan, który codziennie przypływał na łódce z kurczakami satay (
szaszłyki z kurczaka w przyprawach, a charakterystyczną jest sos z orzeszków
ziemnych ), sticky rice, krewetkami czy świeżymi ananasami. Można było się
rozpłynąć! Swoją drogą polecam Wam tajskie danie jakim jest sticky rice, czyli
rodzaj klejącego się ryżu, do którego dodajemy mleczko kokosowe i świeże mango.
Niebo w gębie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz