Jest jeden kraj na świecie, który wzbudza we mnie same
pozytywne emocje. Jest to miejsce, które z każdą wizytą kocham coraz bardziej,
a poza tym, mam wrażenie, że się przyciągamy. To przyciąganie ma formę
wzajemnej miłości, tak to odbieram. O jakim miejscu mowa? O tym, które zachwyca
swoją przyrodą na każdym kroku. O kraju, w którym możemy obserwować niesamowite
szczyty gór, wodospady, jaskinie, jeziora i krowy z dzwonkami na łąkach. O
państwie, które jest poukładane, a jego obywatele przestrzegają wszystkich
możliwych zasad. O kraju, w którym chciałabym kiedyś mieszkać. SZWAJCARIA.
Wszystkie moje pobyty w tamtejszej krainie mogę zaliczyć do wyjazdów życia.
Najbardziej wymagające, dające do myślenia, obfitujące w nowe przyjaźnie,
doświadczenia i nabyte umiejętności.
To były wyjazdy, podczas których miałam okazję spróbować
niektórych rzeczy pierwszy raz w życiu, sprawdzić siebie, swój organizm,
wytrzymałość, siłę i hart ducha.
copyright: Dmitry Sharomov |
Szczęściu trzeba pomóc
Dokładnie pamiętam tamte zajęcia. Pedagogika, wieczór, zawiewa
nudą, a ja nagle dostaję telefon od nieznanego numeru. Wybiegam z sali jak
poparzona i uwierzyć nie mogę. Okazało się, że to przedstawiciel firmy
Intersport, który oznajmia mi, że wybrali moje zgłoszenie i przeżyję tydzień w
Szwajcarii z The North Face. Kilka chwil zajmuje mi dojście do siebie.
Zapomniałam o tym konkursie, a tu taka niespodzianka! Wbiegam do sali z bananem
na ustach, ludzie się dziwią. ‘’Znowu coś wygrałaś?’’ ‘’Taaaaaaaaaak,
jaaaaaaaaadę do Szwajcarii!!’’.
Ludzie się dziwią, że można wygrywać. Można, ale trzeba
próbować! Proste? :)
6 miesięcy później
Pół roku później jestem już w drodze do Zurychu. Do Warszawy
udaje mi się dostać samolotem za 3,80 euro. Reszta wyprawy w całości
sponsorowana. Ktoś mówił, że Szwajcaria jest droga? ;) Po drodze jeszcze
spotkanie z Anią, która dzieli się niesamowitymi opowieściami z Gruzji i
kanapą, na której mogę się zdrzemnąć przed porannym lotem.
Miejsce, które czaruje
Szwajcaria wita mnie plakatem ‘’Great to see you’’. To samo
czuję i ja.
Ten kraj jest wyjątkowo bliski mojemu sercu. W Zurychu spotykam się z resztą naszej
The North Face’owej ekipy, która składa się z różnych narodowości – Holender,
Niemiec, Austriaczka, Szwedka, Włoch, Turczynka, Słoweniec, Duńczyk i ja. Jest
z nami jeszcze niesamowity przewodnik górski, Jonathan, który spędzi z nami
cały tydzień.
Naszym miejscem docelowym jest Grindelwald, czyli wioska w
górskiej części Oberlandu Berneńskiego, która jest bazą wypadową na Eiger,
którego szczyt można podziwiać przy dobrej widoczności. Trzy godziny busem
starczyły by dotrzeć w góry, ale niestety Szwajcaria przywitała nas deszczem ze
śniegiem.
Wyjazd jest nagrodą za udział w konkursie związanym z nową kampanią
promocyjną The North Face. W skrócie NEVER STOP EXPLORING. Już pierwszego dnia
mamy przedsmak tego, co będzie później. Po kilku wspólnych chwilach czujemy, że
wszystkie osoby trafiły tam nie bez powodu. Wiemy, że będziemy zgraną ekipą, bo
mamy podobne pasje, plany i cieszą nas te same rzeczy.
Po pysznym obiedzie w restauracji u Włochów czeka nas
pierwszy punkt programu, czyli park linowy. Nie taki najzwyklejszy, bo
największy indoor park w Europie! Przyznam, że niektóre przeszkody były
niezwykle wymagające przez co następnego dnia czuliśmy mięśnie rąk i nóg.
Zadowoleni z pokonania tras o kilku stopniach trudności, wróciliśmy do hotelu,
gdzie mieliśmy sprawdzić sprzęt przed wyjściem w góry i nocą na lodowcu.
Przewodnicy
górscy dokładnie przejrzeli wszystkie przywiezione przez nas rzeczy, a
dodatkowo wszyscy dostali 2 kurtki sponsora wyjazdu. Mi trafiły się jeszcze
niesamowite rękawiczki na wyprawy w Himalaje! Bardziej przypominają rękawice
bokserskie, sięgają aż zgięcia w łokciu i dają pewność, że nie odmrozimy sobie
rąk.
Wieczorem spędziliśmy jeszcze kilka godzin jedząc wspólnie
kolację, ale pilnowaliśmy tego, by położyć się w miarę wcześnie spać przed
kolejnym wymagającym dniem i wyprawą w wysokie góry.
O przygodzie na lodowcu już wkrótce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz