Niecałe dwie godziny
jazdy samochodem od Bangkoku dzielą nas od tego, by przenieść się do zupełnie innej
rzeczywistości. Z czym nam się kojarzy targ? Z placem, gdzie wystawcy
przyjeżdżają, by sprzedać świeże owoce, warzywa, a także ubrania i inne
produkty. To jest targ w wydaniu europejskim. W Tajlandii targi zachwyciły mnie
swoją odmiennością.
Po pierwsze: Damnoen
Saduak, Floating Market, czyli Pływający Targ
Niegdyś, kanały
znajdujące się w stolicy Tajlandii i okolicach wykorzystywane były przede
wszystkim jako miejsce handlu. To
właśnie tam ludzie kierowali się po to, by nabyć potrzebne produkty. Obecnie
wiele pływających targów to tylko atrakcja turystyczna przyciągająca
obcokrajowców z całego świata. W Damnoen Saduak możemy podziwiać jeden z
nielicznie zachowanych targów na wodzie, który nadal żyje swoim życiem.
Dosyć wąski kanał, po obu
stronach stoiska z produktami, a na wodzie masa drewnianych łódek, sprzedawcy w
wielkich, słomianych kapeluszach i ogromny gwar – to są główne skojarzenia z
wizyty w tym miejscu. Oferowane tam owoce to raj dla oczu i nosa, gdyż ich
kolory i zapachy naprawdę pobudzają zmysły.
Warto zwrócić uwagę na
to, że ceny na lądzie są niższe niż na łódkach, a poza tym zawsze trzeba się
targować, gdyż ceny dla turystów są mocno zawyżane. To, co nie podobało mi się
w Damnoen Saudak to łódki spalinowe, które były głośne i mocno zanieczyszczały
wodę i powietrze. Myślę, że o wiele przyjemniej pływałoby się tam pośród samych
drewnianych łódek :)
Po drugie: Samut
Songhkram, stacja kolejowa Mae Khlong i targ na torach
Ten targ to ewenement na
skalę światową. Wyobraźcie sobie spacer po torach, gdzie na długości 200 metrów
po obu stronach stoją stragany. Kilka
razy dziennie przejeżdża tędy pociąg, co powoduje lekkie zamieszanie. Tajowie
uwijają się jak mrówki składając wielkie parasole osłaniające to miejsce,
przesuwają produkty. Pociąg przejeżdża i natychmiastowo wszystko
wraca do normy. Targ naprawdę robi wrażenie i każdy turysta powinien go
zobaczyć.
Dodatkowo zamieszczam link do filmiku na youtube:
Po trzecie: Pak Klong Talad, czyli targ kwiatowy w Bangkoku
Będąc tam, miałam wrażenie, że jestem w ogromnej kwiaciarni na świeżym powietrzu. Ilość kwiatów, pięknych ozdób (Tajowie wierzą, że dzięki nim pozbywają się złych duchów) i kolorów jest trudna do opisania. Cudowne miejsce, gdzie warto kupić kwiaty, które są naprawdę tanie (za 50 róż zapłacimy około 6 zł)
wow! to Ty tam byłaś, super! oglądałam kiedyś Cejrowskiego i też opowiadał o tym targu i pokazywał jak przejeżdża pociąg. Świetna sprawa! Pozdrawiam Asia
OdpowiedzUsuń